piątek, 15 października 2010

Kilka słów o wierszu W MOIM MIEŚCIE

Ten kawałek to fajny przykład, jak przez przypadek może komuś wyjść zupełnie coś innego, niż zamierzał. Na pierwszy rzut oka wygląda bowiem, jakby wiersz był o wadzeniu się z Bogiem. I rzeczywiście dziś jest to wiersz o wadzeniu się z Bogiem, lecz kiedy go pisałem był o czymś zupełnie innym. Jednak nieistotne jest o czym myślałem pisząc go. Nieistotnym jest, że w zamierzeniu święta trójca z wiersza, to coś zupełnie innego, niż ta z Biblii. Dziś kompletnie nie pamiętam już szczegółów, o co mi tam chodziło i kogo miałem na myśli pod świętą trójcą. Te szczegóły kompletnie zatarły się w mej pamięci. A zatem skoro nie pamiętam już, to znaczy że wiersz jest o tym, co widać, a nie o tym, o czym nawet nie mogę sobie przypomnieć. W tym znaczeniu sławetne pytanie "Co poeta miał na myśli?" okazuje się kompletnie nieistotnym. Nie ważne co poeta miał na myśli - ważne jest co czytelnik odczytuje w wierszu.

Taka mała dygresja, gdyż zaciekawiło mnie to spostrzeżenie.

1 komentarz:

Komentarze mile widziane.