Jako autor poniższego bloga, który pragnie na nim opublikować wiersze, które udało mi się, czasem się udaje i te, których nie udało mi się dotąd wydać tzw. drukiem, bo kuśtykam i chodzę o kulach i nigdy z nikim prawie nie gadam; zastanawiam się, czy powinienem tutaj pisać jakiekolwiek komentarze od siebie za szerokie, czy zbyt częste. Ale chodzi mi wyłącznie o tekst, który puchnie mi w oczach i pod palcami szeleści, jak go wklejam za pomocą ctrl+V do niezwykłego internetu ze swojego wirtualnego statku, tu.
Jest mi miło, że ktoś tu zagląda od czasu do czasu, tak tak, wiem wiem, jest niszowo, głucho i nie ma litości, tak, takie są te wiersze, jest naruszone różne tabu wielokrotnie, wieje chłodem, nieprzystępnością, murem i znojem. Ale proszę Państwa, ja proszę o pamięć, że są tylko poezją te słowa, mam nadzieję znaczy. I już wielokrotnie zagabywany nawet w realu, szczególnie o co bardziej drastyczne, katastroficzne wiersze z tego bloga z tomiku
Czytają poetów przeklętych... Proszę Państwa, co piszę do bardziej dociekliwych czytelników, jeśli się znajdą, katastrofizm tutaj jest sztafażem tylko ze słów wyjętych żywcem z niektórych książek lub przerobionych czy przemyśleniem na temat literatury. Wielokrotnie ja nie jestem podmiotem lirycznym, proszę w ten sposób nigdy nie odczytywać tych wierszy, ani żadnych innych. To proszę Państwa jest tylko tekst, który startuje w konkursie walory artystyczne i dialog z kulturą.
W pewnych wierszach jestem podmiotem lirycznym, w wielu, ale w innych nie. I jeśli słyszę takie pytania, czy ja jak napisałem w wierszu, że kochanka kojarzy mi się ze śmiercią, to jestem nekrofilem od bardzo znanych poetów znających się na poezji, to się dziwię?
kael