piątek, 16 grudnia 2011

Samooddanie...


Samooddanie...

Samooddanie
choć biorcze
szeroką naturą
niesie świat

żadnej krzywizny w księdze
być nie powinno

to niemożliwe
są one we wszystkich wielkich księgach ludzkości

nie jestem sługą żadnego boga
i by księga wolna była

od silnego ramienia trwogi
w duszy pachoła

Ideałem być...


Ideałem być...

Ideałem być
niestrudzonym

Samooddanie skutkuje
wytrwałością jak kobyła
pobłądzisz jeśli zechcesz przewodzić

bądź kobyłą przetrwania
na survivalu doznania

spokojny jak baran
tak głupi, iż sądzi, że nic mu nie grozi.

Zanurza ogon...


Zanurza ogon...

Zanurza ogon
Hamuje koła

Chwała, że każdy może
pisać księgę,

summa summarum
jest sumą większej ilości ksiąg
niż byliśmy w stanie przeczytać

Twórczość skutkuje
sprzyjając wytrwałością

Twórczość jak niebo
prymarna siła

moc i energia
trwanie w czasie
jak samo trwanie

zamiast świętego i mędrca
samo znienawidzone kochanie

Przeczucia...


Przeczucia...

przeczucia
które nie dają
spokojnie trwać

ukłucia
strachu
nierozwikłania
niczego

przecież musi być coś
gdy pojawia się coś takiego

nigdy nie ma tego tam
gdzie szukasz

Poetycka figura..


Poetycka figura...

poetycka figura
pożądania nicości

jak to zgrabnie brzmi
w ustach krytycznych

które dystans czyni
mądrzejszym od wierszy?

na kameralnym spotkaniu
w zaciemnionym świetle
interpretują wiersz niejakiego Trakla

z protezą Kopalińskiego
a piat - rozumieć poezję
i głośno się zachwycać - jaki autor musiał być wspaniały!

Jadowity gad...


Jadowity gad...

jadowity gad
zbliżający się
sąd ostateczny
tak wszystkim
konieczny

rys szaleństwa
fantomy dręczące poetę
odór średniowiecza

a miasto tak głucho milczy
hojny urodzaj przedstawicieli
tego samego gatunku

XI `07

poniedziałek, 12 grudnia 2011

xxx/w porządku refrenowej inwokacji...


xxx

w porządku refrenowej inwokacji
przypadkowość fantastycznego snu

wiersze łamią się na kawałki
pozbawiając się znaczeń
jak złudzeń
w asemantyce a zapisało się
jak ciało i dusza się rozpadały

to, o czym czytam
znajduje się w wyobraźni
tych, co to czytali

mało ich
nie będę zrozumiany

płaczę nad poetami
w pojawiających się stenogramach omamów
z ich wierszy

bijący o dowolnej porze dnia dzwon w mieście
obiecuje lekarstwo na śmierć

Jeszcze trochę tego czytania
będę miał wstręt do testamentów

w przyszłości nie będzie się potoczyście mówiło
testament zamiast wiersz

Seneka - teoretyk negacji

Jung, Evengelios Christon

profetyczne umysły

Czy zasługuję na zaufanie
dlatego, że nie próbowałem samobójstwa?

anomalia duszy
po której drodze - śmierć
choroba poetycka

zanim na mózg jego zrzuciła się kurtyna
feeryjność barw słów mu się zdarzała
bo to był największy poeta poznania
miewał chwilowe dary uwagi
jakże łatwo kamuflować całą wrażliwość
za maską nihilizmu, mając na plecach tę brudną wojnę

jeżeli pisarz ma dłużej pisać
musi wymyślić taką formę
gdzie to się pomieści

więc może przepiszę i zasnę
a może odpowiedź na wszystko mi się przyśni

xxx/rzeczywistości nie dostrzeżesz całej...


xxx

rzeczywistości nie dostrzeżesz całej
pociętą na kawałki
na mniej więcej trzy sekundowe

pewien matematyk
podał równania procesów
zachodzących w kalejdoskopie
mogą się kiedyś przydać do równań mózgu
i wierszy

Jak dobrze, że nie muszę pisać słów
świadczących o rozpadzie osobowości
mojej, tylko jego, spójne myślenie
się wyczerpało, a to jest artystyczna prolongata
na kupno w przyszłości małego fiata;
w wierszu możemy ciągnąć za język poetę,
który miał zanik logicznego myślenia,
możemy robić to od niechcenia
zdanie po zdaniu
przyglądając się
temu panu

xxx/wierszy nie trzeba pisać...


xxx

wierszy nie trzeba pisać
z myślą o bodaj luźnej koherencji

mają wyrażać
a jak wyrazić, co kłębi się pod szklaną bańką?

luźno, nadając chwilową integralność,
która rozsypie się, zanim doczytasz do końca

prześliczne liryczki do występnych dziewcząt
nie czynią wiosny

obłęd odgradza od ludzi
szklaną kulą urojeń

xxx/next babiński


xxx/next babiński

frenetyczne
w greckim znaczeniu
pożądanie śmierci

obłęd i rozpad osobowości
wyczucie życia przed egzekucją
bez podbudowy filozoficznej, czyste

prosta konkluzja rozważań o Syzyfie
życie nie jest warte by je przeżyć

śmierć jest eliksirem wiecznej młodości
jest arkadią i źródłem życia

w wierszach czytam
liczne metaforyczne prefiguracje śmierci

Diabelskość i Anielskość i to, co pomiędzy
to wnętrze poety tworzywo poezji

Duszę poety wysyczy gad
i będzie strzegł wejścia do świątyni

Artystom temperament każe żyć ponad stan
i wydolność własnej psychiki

nie znajdziesz w sztuce obietnicy
wiecznego wyciszenia

w sztuce nie ma zbawienia

jest afirmacja
przejawiająca się zwyczajowo
w aktach negacji

to masochistyczne piękno pisać wiersz
w intencji rychłej śmierci
bacząc na walory artystyczne

poniedziałek, 3 października 2011

xxx/Czytaty/


xxx/Czytaty/

Jeszcze nie jestem
przewiduję nadejście w zaciemnieniu

słyszę i widzę
jak żarzy
się zachwyt

słyszę poruszone powietrze
przez które szła

wszędzie natykam się na migotania

to świecenie nocy

w ciągłym skrzypieniu osi ziemi

obejmij mnie mocno, jak przerażenie

tylko wówczas jestem skłonny zaistnieć

czy jestem jeszcze gdzie indziej
niż tam, pokąd się wzniosłem?

xxx/O sobie i o świecie/


xxx/O sobie i o świecie/

Żadnej metafizyki na zewnątrz.
Nie szukam już na ulicy,
ani tym bardziej w ogródku
niby artystycznej piwiarni

na delikatne powiewy uczuć
możesz liczyć wyłącznie sam ze sobą
poezja jest zamknięta w książkach
na zewnątrz też jest jej sporo
jeśli tylko patrzysz by przekształcać

jest to wyłącznie twoją zasługą
i nie poluj już na ulotne nastroje
dziś nie miałem słyszeć,
jak powiedziano o mnie
człowiek znikąd

czekać, czekać, na nieśmiertelny wiersz
można się nie doczekać
lepiej natychmiast bezwiednie go napisać

xxx/Ośniałowski. Uwaga - cytaty./


xxx/Ośniałowski. Uwaga - cytaty./

kiedy w końcu zrozumiesz poeto,
że wieczne szczęście to iluzja,
kiedy pogodzisz się z losem?
co wybrać kostium sztuki, czy naturalność?

wiersze, które zawierają ładunek skondensowanego smutku
na szczytach rozpaczy przychodzi spotykać się z poetą
nie tylko wtedy, gdy poeta kocha
ale w każdej ze sfer

nie ma miłości szczęśliwej

bywa w tych wierszach za wiele hieratyczności
towarzyszymy wejściom poety do krainy cieni
seks czy miłość jawi się schronieniem
w tej faustowskiej chwili?

ważna okazuje się nieufność wobec ludzi
nawet, gdy bierze się z organicznej
nieumiejętności porozumienia

nikt nie może wykorzystywać przeciw poecie
jego metody, halucynacje arkadii mają prawo być naiwne
te wiersze to rozliczenie z cieniem
i lekcja z historii poezji

nawet w tej najczarniejszej wszędzie widzę
lekcję z afirmacji, nawet u samobójców
przecież sam jeszcze żyję

Chcemy pić życie, ludzie żywi.
Cóż przyjdzie nam z nieśmiertelności

Wiersze chudsze i grubsze 10 sztuk

xxx/17. Czytając poetów przeklętych/


xxx/17. Czytając poetów przeklętych/

w poezji zmieniają się dykcje i widzenia
ale najlepiej jest nie mieć wspólnego tętna z narodem
dobrze jest zrozumieć, że sprawy doczesne są duperelami
naleciałymi ze strumienia zdarzeń,
które dzieją się za szybko

wszystko sprowadza się do jednego - koszmarów, kompleksów i obsesji
to jest wizerunek tamtych pisarzy, zwanych dziś przecież współczesność

niczego retorycznie poeta nie obsługuje
może obsługiwać lirycznie tylko samego siebie
być najciszej, jak możliwe, wsłuchanym we własne wnętrze
słusznie ostrzegają się przed brakiem precyzji
ale dlaczego nie ostrzegają się przed pedanterią?

głęboka inspiracja, prostota, szczerość, rytmy i kadencje
życie i śmierć na negatywie się zlewa, skrajną eksploracją uczuć zaklętych
w emocjach, piekło na ziemi zneutralizowane przez niebo urojeń
stroniąc od poetyki inwektyw w ściszeniu lirycznej zadumy
wystarczy mieć zawsze na uwadze, że poezja jest sztuką otwartą
szeroką autostradą abstrakcji

Poeta mówi do żony...


xxx

Poeta mówi do żony, mają już dziecko
- jak mogę pisać wiersz katastroficzny?
mam żonę i dziecko. Albo do dziewczyn?
- możemy się rozstać
no to się rozstaliśmy

eschatologia rozpaczy jako melodramatyczny
kostium liryczny
somnambulizm, majaki, zwidzenia
kompleksy, urazy, fobie
wysnute w wyobraźni akty ucieczki
i akty walki inferno neurastenii
narastająca wprost proporcjonalnie skłonność do samodestrukcji
atrofia zakorkowana, jak złośliwy dżin w alkoholu i narkotykach
jakieś echo lovecrafta

jednak ostateczny kształt artystyczny
udowadnia, że instynkt życia zwycięża z instynktem upadku
nie lękajcie się śmierci i pustki, cierpienie jest dla ludzi,
ale co robić, kiedy nawet genetyczny nihilista i katastrofista
na starość dochodzi do infantylnego ewangelizmu?

choć nadal pojawiają się kochanki we śnie, jak zjawy przeszłości
jak wielkie znaczenie ma to, co z nami idzie, które nas w snach straszy

poniedziałek, 27 czerwca 2011

reminisencja kochanki...

xxx

reminisencja kochanki
kojarząca się zwyczajowo
ze śmiercią, rozkładem, destrukcją

czyste liryki na podłożu chorej psychiki
i wznosisz się na chwilę
jak powiesz a, to za moment pojawi się b
a poetą się jest pomiędzy
rozdzielając na poszczególne części

czy wszystko można zrównać
po chamsku po frojdowsku
kompensacją braku kochanki?

Ponoć się pisze obok garstki wizyjnych liryków
same analizy swojej ciemnej psychiki

xxx/Czycz 12/Pytajniki 2/

xxx/Czycz 12/Pytajniki 2/

najbardziej dotyka mnie twój trywialny wizerunek własny
zawsze pragnąłem, by poeta był bohaterem
niekoniecznie z powodu swojej słabości
by potrafił bić się w knajpie
czycz czytaliśmy za dużo książek?
czy nie powinni za uczenie w szkole
Iliady i Odyseusza płacić nam odszkodowań?

widzieć wszystko...

xxx

widzieć wszystko ze ściśniętym sercem
pozornie obojętność
ludzie nadal wierzą w fatalizm
szczere, choć zaciemnione wyznanie samotności
i tak będzie wyglądać moja sztuka
nie wiem dlaczego
ja przede wszystkim żyłem
cierpienie kamuflażem niespełnienia
ty wiesz, jak muszę cierpieć, bym zaczął śpiewać?
sentymentalizm, sentymentalizm
czycz nie za dużo filologii klasycznej?
apoteozy imaginacyjne z kochankami,
która pierwsza była kurwą Julią?

depresja reakcyjna...

xxx

depresja reakcyjna
prawdopodobnie nieprawidłowa osobowość
prawdopodobnie nieprawdopodobnie nieprawidłowa osobowość
kraj kochany, jak pierwsze kochanie
które było ofiarowane kurwie
mimo to nazwane czystym

mostek z jej imieniem wyrytym na balustradzie

kurwiła się z niemcami,
chodziła z nimi pod rękę
to podniecało

perwersyjna froydowska wstawka
o jakoby ukrytym homoseksualizmie
przejawiającym się podnieceniem kobietą
rżniętą przez oprawcę; symultaniczne
narracje; nie wiem dlaczego to napisałem...

piątek, 29 kwietnia 2011

xxx

xxx

stara miłość oddala cię od siebie
takiego, jakim byłeś wtedy
i stajesz przed tym,
że tak, jak nie ma już tej miłości
tak nie ma ciebie
i zostajesz już zawsze sam
równając do najwyższej nuty

xxx

xxx

życie odbierane jako byt ku śmierci
spazmatyczne poszukiwanie porozumienia
z drugim człowiekiem, które jest nierealne
ale coś zmusza do poszukiwań
czego nie da się wytłumaczyć
biologicznym instynktem

jaka śmierć jest lepsza? nagła,
czy ta rozciągnięta, jak tortura

miłość rozjaśnia to konanie
jest, jak blask w ciemności, jak latarnia
jest pochodnią, która wygaśnie
a konanie jeszcze bardziej dojmujące
rozświetlone i na widoku

będzie to już zawsze świeciło
i nie licz, że kiedykolwiek zgaśnie
będziesz konał oświetlony
pochodnią, z której kapie krew

xxx

xxx

najtrudniejsze do przeskoczenia
są te zdarzenia, które są miarą innych

już zawsze będziesz równał do nich wszystko!
najstraszniej, jeśli to będzie tylko ulotne nienazwane wspomnienie

nic mniejszego nie da ci już pełni

lepiej być pustym w środku

środa, 27 kwietnia 2011

Demonstrancja...

xxx

demonstracja instynktu życia
tkwi w czynnościach fizjologicznych
a w szczególności w seksie
w obozie koncentracyjnym
robić seks w otoczeniu śmierci
to spotkanie z tą demonstrancją

nie uciekniesz przed sobą
hedonizm jest bezużyteczny
ważne są pachnące włosy
na drodze wdychanego powietrza
migotanie w partykularzu
wznoszenie się do uniwersalizmu

wrażenie wiersza jest gdy liście i cząstki
zdają się wrzeć na włóknach połączeń
gdy sensualnie zbliżasz się do motywów życia
usłyszeć można co szepce między słowami
iskrząc się zagęszcza przestrzeń
naszyjniki na szyjach smukłych kobiet
powrozy wokół karków i na pyskach koni

gęsta semantyka lirycznych żywiołów
w małomówności ukryta
w nie chodzeniu nigdzie
w wyciąganym na światło obrazie
czegoś wystawionego przed uwagę
na niepokojącą od archetypów pojedyńczość

rozkładanie puzzelków z wrażeń
wrażenia są jak obietnica poskładania
wszystkiego w niepodzielną całość
ani fizyka ani matematyka
nie znajdą wzoru na poetykę
liryzm oddycha samoistnie chłodno patrząc

środa, 13 kwietnia 2011

Coś z dziecka...

xxx

Coś z dziecka
spontaniczność reakcji
wstydliwa, nie na miejscu
ukrywana
za brutalnością, cynizmem, nihilizmem
ale nieszczelnie
gra wolnych skojarzeń
splecionych irracjonalną
logiką somnambulika

Zapis dźwięków
jakie wydaje poeta, gdy go spotyka

Kontrasty
sielanka ukazana w czasach pogardy
odarty z okrycia seksualizm
wśród popiołów cmentarnych łąk
można udać się do wyjścia
ale trzeba je wybrać
albo doczuć się
trupiego piękna w profanum
rozłożonych nóg
chłodno patrząc

Czycz

Czycz

Chcę wyrazić chcę się zbliżyć
dokąd tylko można
zbliżyć się
wyraźniej zobaczyć

/Czycz/

W poezji polskiej, angielskiej, niemieckiej, amerykańskiej,
rosyjskiej i francuskiej

Jak długi i szeroki
jak świat stary
poeci chcą wyrazić
chcą się zbliżyć
dokąd tylko można
wyraźniej zobaczyć

W poezji polskiej, niemieckiej, angielskiej, amerykańskiej,
rosyjskiej, francuskiej, w starogreckiej i w ameryce południowej.

Co chcą wyrazić, do czego się zbliżyć, cóż wyraźniej zobaczyć?

dokąd tylko można
dokąd tylko można

Czycz 17 sztuk

Czytając poetów przeklętych

Rozpoczynam publikację mojego najnowszego, dotąd niewydanego tomiku poetyckiego zatytułowanego: Czytając poetów przeklętych. Byłby to w zasadzie czwarty w kolejności pisania. Jednak tomik Zeszyty, który poprzedza ten, postanowiłem pominąć na razie, gdyż przestał mi się póki co podobać. Ostatnio z Ranocą zaczęliśmy też wykorzystywać wiersze z tego tomiku do nowych kawałków. Poezja, którą napisałem do tej książeczki powstała na przestrzeni bodaj półtora miesiąca pewnego lata jakieś cztery lata temu. (potem sprawdzę dokładniej kiedy)

Cóż, sądzę, że jest to najbardziej dojrzała poezja jaką napisałem, dość odmienna od moich wcześniejszych rzeczy. Potem już w zasadzie nic nie napisałem wierszem i jakoś nawet nie mam większego ciśnienia, by jeszcze jakieś wiersze pisać.

Tyle tytułem krótkiego wstępu. Zapraszam do lektury wierszy...

środa, 12 stycznia 2011

koniec i nigdy więcej

Niniejszym zakończyłem publikację mojego tomiku pt. RANOC na tym blogu. Z kilku wierszy zrezygnowałem, może ukażą się kiedyś wreszcie w papierowej wersji. Niebawem zacznę publikować kolejny niepublikowany tomik, który nazwałem ZESZYTY.

Dziś.

Dziś.

widzę, co się wydarzyło,
że to było wielkie, i małe,

że to nic nie znaczyło, i wszystko,

wszystko zmieniło, i nic nie wywołało,

że ten krzyk, to naprawdę była cisza, i sssyk
w tej ciszy głośny, wężowy,

że ja chciałem tak bardzo,
że aż nie mogłem,

że tak mocno musiałem,
że nie mogłem nie chcieć,

i po co?

te dni zalęknione, poległe

ten ból rozrywający
ostrą rysą tnąc świadomość

wycie, agonia

ta obsesja...

dla tej garści wierszy?
---------------------------
no chyba że...

Piękne widoki w mieszkaniu.

Piękne widoki w mieszkaniu.

Na razie powoli zaczyna się zmieniać coś,
nieuchwytnie prawie.

Na razie błogość, łagodnie rozpływa się ciepłem,
po moim wyziębionym mieszkaniu.

Artefakty, tego, co odeszło,
nadal na mnie patrzą ze ścian,

zdobią pokój mój.

Na razie zaczyna zmieniać się od kuchni,
ładem zaczyna się objawiać.

I złapałem się, że nocne światła, z okna,
błyszcząca wieża świątyni, na czarnym niebie,

nie napawa już

hipnotyzującą grozą czarnomagicznego piękna,

lecz emanuje kojącą poświatą niemitycznych,
po prostu wielkomiejskich, kolorowych świateł.

Tykanie zegara nie odlicza, przytłaczających chwil pustki.
Nie jest nachalną metaforą nieuchronnej śmierci.

Szczebiot przelatującego wczesną wiosną ptactwa,
nastraja świeżym optymizmem.

Nadlatujące dźwięki, wzbudzają naturalny zachwyt.

Jestem uwolniony!?

HARD CORE

HARD CORE

gdy przestajesz mieć, gdy tracisz wszystko.

gdy wszelkie zdobywanie, posiadanie
odkładasz,

na bliżej nieokreślone potem...

gdy nie masz już nic,

co można by z bólem utracić,
co w niewysłowionym cierpieniu
mogłoby zostać ci odebrane.

co mógłbyś odczuć, jakby
odrywano gwałtem z ciebie
kawał mięsa z twego ciała...

kiedy nic już nie chcesz,
bo wszystko ci zabrano.
i nic już nie chcesz,
bo nie lubisz już mieć...

wtedy przestajesz się bać,
i nie jesteś już w nic uwikłany...

i wiedz, że oto właśnie,
osiągnąłeś właściwy stan psychiczny,

to o to zawsze chodziło, żeby tak mieć...

i uświadamiasz sobie jasno, że

cię nie zabiją, chyba, że sam zechcesz...

środa, 5 stycznia 2011

Zderzenie.

Zderzenie.

Idzie Człowiek.

Inny stoi oparty.

Ten podchodzi do niego.

- Czy mogę zapytać?

- Proszę, chcę tego, bo widzę i czuję,
że to będzie bardzo ważne pytanie.

- Jest koło. Jedno... i drugie.
Bo koła muszą być dwa.

A pomiędzy nimi, co jest?

Bo ja napisałem – rozstaw.
W krzyżówce.
500.


- Tak dobrze Cię Człowieku teraz zrozumiałem.

Tak silnie Cię czuję.

To, kim jesteś. I co masz.

Twój amok szanuję, bo nie każdy go ma. Jesteś jeden.

Nic nie znaczysz dla nich. Bo nie możesz znaczyć.

Ale dla mnie wiele znaczy. To, co pozornie nie ma znaczenia.

Ukazujesz mi absolut. Pokazujesz mi kosmos.

I tę zwielokrotnioną siłę, drzemiącą w Człowieku.

Gdy ten jest już gotowy na wszystko.

I niczego się już nie boi.


Nawet nie wiesz, jak ważne jest, żeś podszedł i zapytał.

Że tu stałem, Ty szedłeś, i swym amokiem żeś się podzielił.


Czy miałeś podejść właśnie do mnie?

Czy miałem tu stać, kiedy Ty szedłeś?


Czy przypadkiem szedłeś, gdy tu stałem?

Ja wiem, że właśnie tak, to się odbyć miało!


Ty nie wiesz, bo nie możesz, bo niewiele w gruncie rzeczy wiesz.

Ja wiem. I nie pytaj już więcej o nic.

Ja wiem. I nie pytaj, i tak byś nie objął tego.

Ja wiem. I utrwalam, bo takie moje dzieło.


- Kiedyś miałem 2000.
I zrobiłem przez 5 lat.
Nie miałem roboty.

W haśle było chińskie przysłowie.

Ranoc II

Ranoc II

A to jest Ranoc właśnie, palce znów utkane
naskórkiem do krwi,

paznokcie nieregularne, jak cykle, cykle,
które tylko je udają.

Czy to są cykle życia?

Śmierci nie ma, mam prawie trzydzieści lat.

Dawniej, była, na wyciągnięcie ręki, na odległość oddechu.

Matka prawdziwa, kochająca tak mocno, jak strasznie,
tak pięknie.

Choć żyję, to zabiła tak wiele we mnie,
co stworzyła.

Tak wiele mi dała, co zabrała.

Ta moja mama.

Wiersze na tak. II-III `04