W SZATNI II
*
No tak.
Byłem tu wczoraj,
jestem tu dzisiaj.
Niewiele się zmieniło.
Tak, jakbym w ogóle nie wychodził.
Nie przechodził ulicami, w mrozie.
Nie wyjmował klucza, nie tupał po drewnianych schodach.
Nie zgrzytał zamkiem.
Jedyna różnica, że dzisiaj jestem wyspany.
To jedyny sygnał, że byłem w domu.
*
Ludzie.
Przychodzą, odchodzą, dają płaszcze, zabierają płaszcze.
Kładą monetę, oddaje im resztę.
Resztę swojej cierpliwości.
*
Moja dziewczyna krząta się w kuchni.
Patrzę na nią, jak biega po sali.
Później, przez okienko, widzę ją myjącą szklanki.
Widzę, jak zmizerniała.
Jak dzielnie wytrzymuje to psychicznie.
Jak nie oszalała, i nie popadła w depresję.
*
Piją.
Przede wszystkim piją.
Poza tym tańczą.
Przychodzą do mnie w różnych sprawach.
Mówię: - Nie ma miejsca.
Odpowiadają: - To powieś mi z boku. A ja
się zastanawiam, jak mam to rozumieć.
*
Ciągle widzę, znajome ciała kobiet.
Co tydzień, codziennie,
albo kilka razy w tygodniu lub miesiącu.
Kiedyś też uważałem, że spędzanie wolnego czasu w knajpie, wśród ludzi,
to całkiem dobry pomysł. Dobry na niedzielę,
dzień powszedni i weekend.
*
Knajpa, to kalejdoskop ludzkich typów.
Knajpa, to kalejdoskop gustów, i bezguścia.
Kalejdoskop palantów, brzydoty. Ale także
piękna, które nie jest czyste.
II `99
z tomiku "33 wiersze"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mile widziane.