środa, 4 stycznia 2012

Roztaczający się duch...


Roztaczający się duch...

Roztaczający się duch
permanentnego przeczenia

nadmiar wrażliwości
jak nóż na gardle

czekanie na słowa
najściślej przylegające do rzeczywistości

wsłuchaj się w siebie
w zgrzyt ulic i pozorną ciszę parków na spacerach

oswajanie demonów
neurastenicznej egzystencji

niepokój zamieniany
na semantyczną nieokreśloność

tęsknota za destrukcją fizycznej formy
wyrażająca się w turpiźmie i brutalności

zapierdziana kołdra na łóżku
spermą schlapane prześcieradło pustki

deheroizując skryte pokłady
zostaniesz wreszcie czysto nazwany

jego potencjalny wariant losu
precyzyjnie niedookreślony

nieoczekiwana w tak młodym wieku drastyczność
dobrze rokująca wierszom na przyszłość

serce oddał kiedyś na zawsze takiej jednej
która pozostała tylko na fotografii

wmawiając mu na zawsze motyw
irracjonalnego odrzucenia

w słowach drogowskazu nie ma

2 komentarze:

  1. fajnie, ze wróciło Ci pisanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. To starsze wiersze, pisane dawniej nieco, mimo to jest to premiera, hehe...

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane.